+1
Pigout 8 lutego 2015 22:52
Druga część cyklu Wszystko co chciałbyś wiedzieć, a nie znajdziesz tego w Wikipedii. Tym razem smaczki ze stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Miasto znane głównie z Petronas Tower, do 2004 najwyższego budynku świata oraz filmu „Osaczeni” z Catherine Zetą-Jones (chodziła w legginsach zanim stało się to modne) i Seanem Connery’m. [EDIT]: Od 2014r. pierwszym skojarzeniem dla Kuala Lumpur są katastrofy lotnicze. W ciągu jednego roku trzem malezyjskim liniom lotniczym przytrafiło się kolejno: zaginięcie, zestrzelenie i rozbicie na morzu jawajskim. Każdy z pechowych samolotów albo startował z, albo właśnie zmierzał do Kuala Lumpur.

1. Standard życia

Rysiu Peja nic nie wie o reprezentowaniu biedy. Prawdziwy slums attack jest w Kuala. Miasto z największym kontrastem ekonomicznym jaki do tej pory widziałem. Dwa lotniska – jedno mega wypasione, z mini lasem tropikalnym po środku, na którym twój ass od hali przylotów do miejsca odbioru bagażu zostanie zawieziony szybką kolejką i drugie low costowe, hangar z blachy falistej bez drzwi, gdzie ludzie leżą na podłodze i wciągają zupki z proszku czekając na odlot. Jeśli dotkniesz czegokolwiek na tanim lotnisku, a później pomiziasz się po twarzy, masz jak w banku, że w przeciągu 5 minut wypierdoli Ci na oku największy jęczmień ever. Na przedmieściach favela z blokami w tak opłakanym stanie, że prawdopodobnie pewnego dnia runą od mocniejszego kichnięcia.

W Kuala powiedzenie spać pod mostem to nie przenośnia. Pod mostami toczy się równoległe życie – zabudowy z kartonu, pranie w rzece, kociołki, z bulgoczącym bulionem ze starego buta i nudle ze sznurowadeł. Kolejka miejska jeździ na wysokości 2-piętra, więc na wszystko jest panoramiczny widok. Perspektywa zmienia się po przyjeździe do centrum. Las wyjebanych w kosmos biurowców, carbonowe fury i Galeria Mokotów na każdym rogu.

2.Poruszanie się

W Polsce prawdopodobnie nie doczekasz emerytury. W Malezji bez problemu. Wystarczy, że będziesz czekał na zielone światło na przejściu dla pieszych. Ono nigdy się nie zapali. Na początku o tym nie wiedziałem i wraz z innymi turystami długo się czaiłem. Po 3 dniach, kiedy stojącemu obok hipsterowi zaczęły odrastać włosy na nogach, położyłem lachę na savoir vivre. Zacząłem podobnie jak miejscowi przechodzić na czerwonym, lawirując między pędzącymi furami, których kierowcy nie mają w sobie za grosz empatii dla pieszych.

3. Ceny

Kuala jest bardzo przyjaznym miejscem dla turystów… o ile nie zginie się pod kołami przypadkowego samochodu off course. Lokalni biznesmeni na 100% nie byli w Polsce, bo nie widzą, jak prawidłowo kosić przyjezdnych z dudków. Ceny są niższe niż u nas, nie mówiąc o reszcie Europy. Dobra lokalizacja wcale nie podbija stawek. Po centrum jeżdżą dwie darmowe linie autobusowe z trasami przebiegającymi wzdłuż najgorętszych turystycznie miejscówek.

Do porównania cen chciałem użyć „Wskaźnika Big Maca” (Big Mac Index, nieformalny wskaźnik pomiaru parytetu siły nabywczej wprowadzony przez „The Economist” we wrześniu 1986), ale dotarłem tylko do KFC. Zestaw Zinger 8,4zł, litr wachy 3zł, litr Coca Coli 3,2zł przy średniej krajowej jak w PL.

4. Lokalne obyczaje

Apropos KFC. W malezyjskim nie sprzedają frytek. Jest ryż, bułka i łódeczki (tylko nie wiem czy to ziemniak czy chipsy, w sumie na jedno wychodzi). Żarcie podają na porcelanie ze sztućcami. Niezręcznie się robi, kiedy toczysz walkę przy koszu, żeby przypadkiem nie wyrzucić talerza i nagle zdajesz sobie sprawę, że wszyscy na Ciebie patrzą, a kierownik biegnie z interwencją. Żeby uniknąć skandalu po prostu zostaw wszystko na stole i wyjdź.

5. Bogaty asortyment.

W malezyjskich kioskach ruchu możesz kupić: gazetę, bilet, krzyżówki, sudoku, cole, Snickersa, głośniki bluetooth, iPhona, iPada, Galaxy S4, słuchawki Beats’y, podpaski i puścić totka.

6. Energetyki

Lokalne napoje energetyczne? Nie polecam. Dokładnie tak wyobrażam sobie smak płynu do chłodnic

7. Papierosy

Polskie ostrzeżenia na papierosach to Ulica Sezamkowa w porównaniu ze zdjęciami na malezyjskich paczkach. Czyraki, wyżarte wnętrzności, zakrwawione płody itd. to tutaj chleb powszedni, ale i tak już wszyscy wyrobili sobie znieczulicę.

Więcej o Kuala Lumpur możesz przeczytać tutaj http://www.pigout.pl/wloczykijing/wszystko-co-chcialbys-wiedziec-kuala-lumpur/
Sprawdż też inne moje relacje na www.pigout.pl

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

lufcik84 5 maja 2015 23:01 Odpowiedz
Doskonała relacja subiektywna ale strasznie zabawna :)
pigout 5 maja 2015 23:09 Odpowiedz
Dzięki. W żadnym punkcie nie ma ściemy tylko opis z lekkim przymrużeniem oka. Pzdr.